niedziela, 12 stycznia 2020

Informacja + aktywnosc, wznowienie, czytelnicy

Witam cieplutko,
z tej strony wasza Ruby Wine, ktora po pieciu latach nieobecnosci zdecydowala sie na reaktywacje bloga. Piszcie w komentarzach czy jestescie zainteresowani kontynuacja.
Pozdrawiam,
Ruby Wine

poniedziałek, 4 maja 2015

Kącik Muzyczny

Witajcie, jest to zakładka, w której znajdują się piosenki, przy których piszę ,,Czas Dziedzica" oraz muzyka, która inspiruje mnie do pisania nowych rozdziałów :)
Zachęcam Was też do składania własnych propozycji w komentarzach :)
Snake Eyes
Yellow Flicker Beat
Tennis Court



niedziela, 3 maja 2015

Liebster Blog Awards

Witajcie kochani!
Dziś przychodzę do was z LBA :)
Nominowana zostałam przez !Ala! i bardzo dziękuje za nominację :)
Liebster Blog Awards w skrócie LBA to zabawa blogowa polegająca na nominowaniu blogów, które Ci się spodobają. Jeśli zostałeś/łaś nominowana/ny odpowiadasz na jedenaście pytań, które zadała osoba nominująca Cię. Zadajesz swoje pytania i nominujesz taką samą ilość blogów. Jednak nie możesz nominować osoby, która nominowała Ciebie! 

1.Ulubiony kolor?
Hmm trudne pytanie, jednego ulubionego nie mam. Ale jeśli już miałabym wybierać to myślę, że czarny :)

2. Masz zwierzę?
Nie, nie mam i nie miałam. Może kiedyś :)

3. Wymień swoje trzy największe pasje, zainteresowania.
Czytanie książek, gra na gitarze i interesuje się okresem II Wojny Światowej :)

4. Jesteś sama w domu. Nagle gasną wszystkie światła i słyszysz dziwne odgłosy. Co robisz?
 Szczerze? Na początku pomyślałabym, że to Dumbledore i jego wygaszacz. Ale później to chyba schowałabym się do szafy.

5. Twoje marzenie z dzieciństwa?
Moim marzeniem z dzieciństwa było zostanie światowej sławy piosenkarką bądź modelką. 

6. Czytasz mojego bloga?
Oczywiście, że tak :)

7. Pamiętasz swoje sny?
Raczej tak. Właśnie z nich czerpię inspiracje do pisania opowiadań. Jeśli nie pamiętam swojego snu oznacza to, że nie był za ciekawy.

8. Gdybyś miał wybrać jedną magiczną moc, jaką byś wybrał?
Jeśli chodzi o moce żywiołów wybrałabym wodę. Mogłabym ugasić ogień, którego panicznie się boję :)

9. Masz jakieś motto? Jeśli tak, zacytuj.
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trze­ba sta­wić te­mu czoło. 

10. Morze czy góry?
Jak najbardziej morze.

11. Ulubiona książka?
Znów muszę wybrać. Jedna ulubiona książka z wielu przeczytanych w moim życiu to ,,Kamienie na szaniec'' Aleksandra Kamińskiego. Wzrusza, a przede wszystkim opowiada o życiu i trudnej sytuacji trójki młodzieńców. Sama do końca nie wiem dlaczego akurat ją wybrałam, jednak wiem, że wybrałam dobrze. :)


Moje pytania:
1. Kto jest Twoim autorytetem? Uzasadnij swoją wypowiedź.
2. Ostatnie książki, które przeczytałeś/łaś?
3. Co motywuję Cię do prowadzenia bloga?
4. Czy utożsamiasz się z bohaterem twojej ulubionej książki?
5. Oglądasz seriale?
6. Którą książkową postać chciałabyś przenieść do rzeczywistości, a później ją poznać? Dlaczego? 
7. Jak myślisz, co zobaczyłabyś w Zwierciadle Ain Eingarp?
8. Jesteś zmuszona do zmiany rzeczywistości - do świata której książki się przenosisz?
9. Ulubiony superbohater?
10. Jaka książka zapoczątkowała Twoją miłość do książek?
11. Wyobraź sobie świat bez książek. Jak wypełniasz czas, który teraz masz?

Blogi, które nominuję:
No Control
Rubinowe Wino
The Chosen
Pusheen the cat

Pozdrawiam,
Ruby Vine

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 1

                                       Szlamy, zdrajcy krwi i niedorozwoje.
- Gdzie wyście się podziewali? – spytała Narcyza Malfoy swoich siostrzeńców.                                                                         - Byliśmy w ,,Esach i Floresach’’, ciociu -odpowiedziała spokojnie Lottie, siadając na fotelu obok stołu z projektami Madame Malkin. Właścicielka krzątała się po sklepie, podśpiewując przy tym jakąś piosenkę. Na podeście stał wysoki blondyn w szacie do kostek. Przez swojego niezrównoważonego przyjaciela podrósł tak gwałtownie,  że przewyższał już nawet swojego ojca.  Blaise Zabini nie miał, nie ma i nie będzie miał głowy do eliksirów. Po upojnym wieczorze, zamiast eliksiru na kaca, przyniósł swojemu przyjacielowi eliksir wzrostu. Jak można być takim idiotą, aby pomylić te dwie mikstury. Odtrutkę na kaca zabójcę spożywali prawie codziennie, więc mógł rzeczywiście się pomylić albo wywinąć koledze kawał. Blondyn westchnął cicho i poprawił lewy rękaw swojej koszuli. Nagle drzwi do sklepu uchyliły się, a do środka, zamiast spodziewanego Lucjusza Malfoy’a, weszli Chłopiec-który-Przeżył-Aby-Wujek-Voldzio-Mu-Dokopał, rudy ciamajda Weasley i Mądrala Granger.                                                                                              – Jeśli zastanawiacie się co tak śmierdzi, to właśnie weszła szlama. – powiedział Draco, schodząc z podestu.                                                                                                                                         –Ignorujcie go. – szepnęła brązowooka dziewczyna do swoich towarzyszy i wyprostowała się. Ominęła stojącego na środku blondyna i podeszła do Madame Malkin.                        – Ekhm .– odchrząknął znacząco mężczyzna, widząc zachowanie gryfonki.                                                                         – Może wody, Malfoy? – spytała, marszcząc brwi.                        – Od Ciebie nie przyjąłbym nawet szklanki soku dyniowego, Granger.                                                                                               – Boisz się, że doleje Ci do niego eliksir wzrostu? – spojrzała na niego wrogo i uśmiechnęła się, trafiła w czuły punkt tej tlenionej fretki.                                                                                   – Skąd o tym wiesz?! – warknął, przybliżając się do dziewczyny.                                                                                         – Nie tym tonem, Malfoy – odpowiedział Potter, a jego głos przesiąknięty był jadem. Odruchowo wyjął różdżkę i wycelował nią w rozwścieczonego blondyna. Nagle między kłócącymi się chłopakami stanęła dojrzała kobieta o czarno-białych włosach z magicznym patykiem w ręku.                                                                                                                                           – Nikt nie będzie mierzył w mojego syna różdżką! – powiedziała lekko podniesionym głosem. Narcyza Malfoy była spokojna,  do czasu. Zmierzyła młodych czarodziei wzrokiem i odsunęła się. Spojrzała w stronę pracowni, z której wychodziła właśnie podenerwowana Madame Malkin z szatą dla Dracona.                                                                                                  –Wy dwaj! Spróbujcie tylko pojedynkować się w moim sklepie! Schować różdżki i nie używać mi tu wulgarnego słownictwa. Odstraszacie mi klientów. Siadać w poczekalni, a Ty chodź ze mną .–Mówiąc to groziła im palcem,  a następnie wskazała 16 letniemu Ślizgonowi,  aby wszedł na podest. Sama zaś odwróciła się do Narcyzy i kiwnęła lekko głową. Wedle prośby szwaczki, blondyn stał już na podwyższeniu obok wielkiego lustra. Złota Trójca usiadła na fotelach obok Tomlinsonów, a Madame podała wysokiemu chłopakowi nową szatę. Zaczęła mu ją jeszcze dopinać i poprawiać, aby pasowała idealnie na swojego nowego właściciela. Chwyciła za igłę   i już miała zwęzić lewy rękaw młodzieńca, gdy ten odskoczył od niej jak poparzony.                                                   – PATRZ CO ROBISZ KOBIETO! – krzyknął, łapiąc się za lewe przedramię. Narcyza spojrzała na syna z niepokojem. Scenka ta nie mogła umknąć uwadze  trójce rozbawionych gryfonów. Draco zmarszczył brwi i nadal trzymając się za ramię podszedł do matki, szepcząc jej coś na ucho. Kobieta pokiwała tylko głową i machnęła ręką w stronę znudzonego bruneta i lekko rozkojarzonej blondynki.                                       –  Idziemy gdzieś indziej! Tam gdzie nie chodzą szlamy, zdrajcy krwi i niedorozwinięte dzieci.- Oznajmiła i wyszła ze sklepu. Cała trójka podążyła za nią. Hermiona przez chwilę przyglądała się oddalającym postaciom, które zniknęły za zakrętem, prawdopodobnie kierując się w stronę Śmiertelnego Nokturnu.
                                                                   ***
Po udanych zakupach na ulicy Pokątnej, przyjaciele postanowili wybrać się na zwiedzanie mugolskiej części Londynu. Skierowali się w stronę Dziurawego Kotła i przeszli przez ukryte w ścianie przejście. Od dłuższego czasu słuchali, a raczej udawali, że słuchają monologu młodej Weasley o jej imieniu.                                                                                                   – No i on wtedy do mnie do zobaczenia Ginevro! GINEVRO!- krzyknęła zażenowana, gestykulując przy tym zawzięcie.                                                                                                                         – Ginny przesadzasz. I przestań tak machać rękoma, bo kogoś uderzysz. – skarciła ją starsza przyjaciółka.                                                                                                                                       – Też byś tam marudziła, gdyby matka nadała Ci takie imię.– prychnęła.                                                                               – Ciesz się, że nie nazwała Cię Kunegunda. Wiem, że tę propozycję też rozważali. – zaśmiał się idący obok dziewczyn Ron Weasley. Hermiona i Harry wybuchnęli głośnym śmiechem, a ruda naburmuszyła się. Skrzyżowała ręce na piersiach i usiadła na pobliskiej ławce, zostawiając w tyle rozbawionych towarzyszy. Po chwili usiedli obok niej, a uśmiech nie schodził im z twarzy.                                                     – Rozumiem, że chciałabyś mieć na imię Hermiona, Lavender, Lottie albo  PARKINSON!? – podsumował rudzielec, opierając łokieć o oparcie ławki i odwracając się szybko.                                                                                                   – Ron, Parkinson to choroba, ewentualnie nazwisko. – skomentowała brązowowłosa dziewczyna.                                                                                                                                                      – Nie! Tam jest Pansy! – odpowiedział, wskazując na dziewczynę z czarnymi włosami, ubraną w długi brązowy płaszcz. Stała przy mugolskiej kawiarence i na kogoś czekała.   – Jest środek upalnego lata, a ona ubrała się jak Sherlock Holmes. – powiedziała zawiedziona Hermiona. Jej gorąco było w krótkich szortach i bluzce na ramiączka, a co dopiero jesiennym płaszczu rodem z serialu kryminalnego.                    – Jak kto? – spytał zamyślony Ron, chowając się za krzakami.                                                                                            – Taki mugolski detektyw. – odpowiedzieli równocześnie Harry i Miona.                                                                                        – A właśnie! Chciałbym z wami porozmawiać o tym co się stało dzisiaj u Madame Malkin! – wypalił nagle bliznowaty okularnik.                                                                                              – A co mogło by się zdarzyć w ,,Szatach na wszystkie okazje’’? – Spytała zdezorientowana Ginny i spojrzała pytająco na przyjaciół.                                                                                               – Chodźmy może do domu, naparzę naszej ulubionej kawy i wszystko Ci opowiem – Zażartowała Hermiona i razem z rudą poszły w stronę Dziurawego Kotła, tam zaś postanowiły poczekać na Błędnego Rycerza.
                                                                 ***

Wspaniały ogród, w którym rosną tylko dwa rodzaje kwiatów. Krwistoczerwone i białe jak śnieg róże. Kwiaty z wyższych sfer. Pawie, całe mnóstwo szlacheckich ptaków, które goszczą w każdym ogrodzie, starej, czarodziejskiej rodziny. Czarne ogrodzenie, porośnięte latoroślą winogron. Majestatyczne fontanny, z których żywo tryska woda. Malfoy Manor. Posiadłość czysto-krwistej rodziny, od wieków szanowanej i będącej na wysokiej pozycji w czarodziejskim świecie.  Nie tylko z tej dobrej, ale też tej czarno-magicznej strony. Oddani słudzy Czarnego Pana. Z pokolenia na pokolenie wpajane wartości rasizmu i idee utrzymania w rodzinie czystej krwi. Jak najszybsze dołączenie do Śmierciożerców. Jedno z wielu marzeń, celów życiowych Dracona Malfoy’a, które spełniło się po ukończeniu przez młodzieńca 16 lat. Chłopak siedział w swoim pokoju i wpatrywał się w świeży Mroczny Znak, wypalony w ubiegłym tygodniu. Dla mugoli wyglądał on jak głupi tatuaż, nie znaczący zupełnie nic, bądź zrobiony po pijaku. Tu posiadanie owego ,,tatuażu’’ na ręce skazywało człowieka na pobyt w Azkabanie i prawdopodobnie nieunikniony wyrok,  jakim jest pocałunek Dementora.  Draco wzdrygnął się na tą myśl i podniósł ze stolika szklaną butelkę z bursztynowym płynem, upijając duży łyk trunku. 
******************************************************************************************************************

Eliksir wzrostu - eliksir wymyślony przeze mnie na potrzeby opowiadania. Po wypiciu eliksiru jak sama nazwa wskazuje - rośnie się. Skutki są natychmiastowe, np. Draco  przez wakacje stał się wyższy 10 cm. Lucjusz ma 185 cm, a jego syn natomiast 193, stąd sformułowanie, iż przerósł swojego ojca :)
Witajcie moi mili!
Mamy już Rozdział 1. Dodałam go dzień wcześniej, gdyż zaczęłam pisać niedawno kolejny rozdział mojego opowiadania.
czytasz - komentujesz
Pozdrawiam
Ruby Vine


piątek, 1 maja 2015

Spis Treści

CZĘŚĆ I ,,DZIEDZIC''                                         
  Prolog                                                                    
Rozdział 1

Spamownik

W tym oto poście, możecie zareklamować swoje własne blogi. Jeśli mi się spodobają chętnie na nie zajrzę i pozostawię po sobie komentarz :)
Pozdrawiam
Ruby Vine 


czwartek, 30 kwietnia 2015

Prolog

Niski mężczyzna szedł po brukowanym chodniku na ulicy Pokątnej wraz ze swoją o trzy lata młodszą siostrą. Brunet przemieszczał się w dość szybkim tępie, tak że dziewczyna co rusz musiała go doganiać. Ślizgon ubrany w czarny t-shirt, szare dresy i bordowe vansy, minął właśnie księgarnie ,,Esy i Floresy’’. Będąc już przy sklepie Olivander’a, wytwórcy różdżek, przystanął na chwilę, szukając wzrokiem towarzyszącej mu blondynki. Dziewczyna natomiast stała przy księgarni i zaglądała do niej przez okna z wystawami. Westchnął cicho i obserwował z daleka ukochaną siostrę. Nagle ze sklepu wyłoniła się banda rudzielców na czele z Ginny Weasley.
-  O zgrozo! – szepnął sam do siebie mężczyzna. Nie chodziło o to, że nie lubił on  najlepszej przyjaciółki swojej siostry, on jej po prostu nienawidził. Dziewczyny dosłownie rzuciły się sobie w ramiona. Wyglądało to przekomicznie, gdyż Wiewiórze  wypadły z kociołka wszystkie książki. Brunet zaśmiał się cicho i nadal pozostawał w znacznej odległości od witających się przyjaciółek. Kiedy ,,duszenie się’’ nawzajem dobiegło końca, teleportował się do nich.
- Śpieszymy się.- powiedział cicho, będąc blisko gryfonek. Dziewczyny wzdrygnęły się lekko.
- Tomlinson! Chcesz, abym dostała zawału?! – wykrzyknęła rozwścieczona Ginevra, odwracając się w jego stronę. Co rude to wredne – mugolskie powiedzenie idealnie zgadzało się z charakterem młodej Weasley.
- Nie wykluczam, iż to jest jedne z moich najskrytszych marzeń, Weasley- odpowiedział złośliwie z cynicznym uśmieszkiem na twarzy. Lottie zgromiła go wzrokiem. Od razu domyślił się o co chodzi. Otóż pewnego dnia obiecał swojej siostrze, że postara się mówić do najmłodszej  i jedynej córki Weasley’ów po imieniu.
- Lottie, bo się spóźnimy, do zobaczenia….. Ginevro.- ostatnie słowo dobitnie zaakcentował, a niebieskooka blondynka skrzywiła się lekko. Po chwili odchrząknęła głośno i zwróciła się do brata.
- No co? – spytał zrezygnowany, naprawdę miał już dość oddychania tym samym powietrzem co chodząca bomba zegarowa, czyli młoda Weasley.
- Obiecałeś coś- warknęła, krzyżując ręce na piersi i tupiąc nóżką jak dziecko, gdy rodzic nie chce kupić mu lizaka. Co ona sobie myślała? Rzucą się sobie w ramiona i zaczną plotkować? A może, że staną się koleją Złotą Trójcą? Louis pokręcił z zażenowaniem głową. Spojrzał na zegarek, byli już spóźnieni. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Podszedł od tyłu do blondynki i przerzucił ją przez plecy jak worek kartofli.

- TY IDIOTO! PUŚĆ MNIE! NARCYZA O WSZYSTKIM SIĘ DOWIE! – krzyczała tak, jakby ktoś rzucił na nią klątwę Cruciatusa. Louis zaśmiał się, a Lottie postanowiła dać sobie z tym spokój. Opanowała się i postanowiła zamilknąć. Ludzie patrzyli na nich jak na uciekinierów z ośrodka psychiatrycznego, mimo że tak dobrze ich znali. Chłopak postawił ją dopiero przy sklepie z szatami Madame Malkin, gdzie czekała na nich zdenerwowana ciocia Narcyza oraz zniecierpliwiony Draco, który po raz kolejny nie mógł znaleźć idealnej szaty dla siebie.


Witajcie kochani!
Za nami prolog, który mam nadzieje przypadł wam do gustu :)
Rozdział 1 postaram dodać sie za tydzień, ale mogę wyrobić się z nim wcześniej.
Wiem, że miał być on dodany o 17:00, ale nie mogłam się doczekać rozwinięcia mojego opowiadania i zagościł na blogu dużo wcześniej.
Czytasz - komentujesz :)
Pozdrawiam i życzę miłego piątku!
Ruby Vine